Od czterech lat mieszkamy na Wyspach, Anglia stała się naszym domem, w którym ułożyliśmy i daliśmy nowe życie, nie tylko potomkowi, ale i przedmiotom, które przywieźliśmy ze sobą z Polski w walizkach. Teraz ten „dom” nabiera realnych wymiarów, materialności, ponieważ podjęliśmy z Maćkiem życiową decyzję i kupiliśmy naszą pierwszą nieruchomość w Wielkiej Brytanii.
We moved to UK four years ago, England became our home, where we settled and created a new life not only to our baby, but also to the objects that we brought with from Poland in suitcases. Now our „home” achieved new detention, hence we decided with Maciek to purchase our first property in Great Britain.
Do tej pory „dom” kojarzył mi się głównie z domem rodzinnym, domem dzieciństwa, który pozostał już tylko w sferze marzeń i snów, locus amoenus. Ma zapach sobotnich ciast, wina, ryb złowionych w przydomowym stawie. Słyszę w nim głosy rodziców i śmiech sióstr, czuję atmosferę rodzinnych spotkań przy suto zastawionym stole, opowieści o Wołyniu Babci Zosi, schodzę po schodach, które prowadzą do intymnej przestrzeni, chodzę po pokojach wypełnionych wspomnieniami, ciepłymi uczuciami i korytarzach, w których zawsze czułam się bezpiecznie. Ten dom ma również gorzki smak – straty, nocy czuwania…
Ten dom nadal trwa, wciąż mieszka w nim moja mama i siostra z rodziną – zawsze go chętnie odwiedzam, będąc w Polsce. Jednak nigdy już nie powrócę do niego na zawsze…
Teraz wreszcie mamy swój własny dom, punkt zaczepienia, przedmiot pożądania. Dom z fundamentami, mocno osadzony w ziemi, a nie jakiś zamek na lodzie czy abstrakcyjne domy w naszej wyobraźni. Dom, do którego będziemy wracać, dom, w którym będziemy kłaść się spać i dom, w którym będziemy się budzić. Dom, który ma konkretny adres, który będzie widniał na wszystkich dokumentach obok naszych nazwisk. Zaciszne schronienie, w którym zaznam radości i przyjemności oraz roztoczę opiekę nad bliskimi. W którym będę dawać i brać miłość. Tworzyć naszą rodzinną historię.
Dom to jednak nie tylko mury, to ludzie, którzy w nim mieszkają, budują go od środka, emocjami, wypełniają sobą, własnymi osobowościami, tworzą wewnętrzny świat opowieści, dom opowieści.
„To bardzo dziwne uczucie mieć swój dom, móc zamknąć przed ludźmi nie drzwi pokoju, nie drzwi mieszkania, ale po prostu drzwi domu; a wychodząc z domu, od razu stąpać po śniegu, który pokrywa cichą ulicę…” Franz Kafka
Till now „home” reminded me mostly of my parent’s house, childhood home, which only remains in the memories and dreams, locus amoenus. It’s smells of Saturday cakes, wine, fish cough in the nearby pond. It brings voices of my parents, laughter of my sisters, I feel the vibe of family get-togethers by set table, Grandma’s Zosia stories about Wolyn. I’m going down the memory lane to intimate zone, I roam the rooms and corridors filled with warm feeling of reminiscence of a place, where I always felt safe. This house have a bitter taste as well – taste of a loss and night watch…
This house still exists however, my mom and sister with her family still lives in it – I’m always happy to visit when I’m in Poland, but I will never return to it for good…
Now, we finally have our own house – the point of reference, the desired place. Home with strong foundations deep in the ground, not a castle on ice or an abstract product of imagination. Home, to which we’ll be returning, we’re we’ll be going to sleep and wake up. Home with known address, displayed on all documents next to our names. A safe house, where I’ll find joy and happiness in caring about my loved ones. A place, where I’ll be giving and receiving love, creating our own history.
Home is not just a set of walls, it’s people who live in it, build it from the inside, fill it with emotions and their own beings, creating the inner world of stories, house of tales.