W Manchesterze byliśmy tylko przejazdem, przy okazji wizyty w polskim konsulacie. W związku z tym, że to była pierwsza dłuższa podróż z naszym niespełna sześciomiesięcznym wówczas synem, nie chcieliśmy go zanadto przeciążać ilością atrakcji. Dlatego nasz pobyt w tym mieście ograniczyliśmy do załatwienia formalności, przystanku w kawiarni, bibliotece miejskiej i specjalistycznej księgarni Magma, godzinnego spaceru po centrum (tego dnia padało i okropnie wiało). Manchester zrobił na nas ogromne wrażenie, wielkomiejski zgiełk, przypominający trochę Londyn, spory ruch, różnorodność i ilość atrakcji, klimatycznych kawiarni i uroczych sklepików spowodowała, że mamy ochotę wybrać się tam ponownie, gdy Franek będzie nieco większy 🙂
We were just passing through Manchester, because we were visiting the Polish consulate there. We didn’t want to overwhelm our 6 month old son with too much attractions. That is why we decided to just sort out all the paperwork, stop for a coffee, see the city library, a bookstore called Magma and take a one hour walk to the city center (it was raining cats and dogs and it was windy that day). Manchester made a huge impact on us, urban noises felt like London, traffic, diversity and a lot to see, coffee shops and small stores made us wanting to go back when Frank will be older 🙂
Photo by LONG STORY SHORT & ME