Od dawna myślałam o wymianie studenckiej, ale jakoś nigdy na poważnie. Zawsze było wiele wątpliwości, znaków zapytania, wreszcie na studiach doktoranckich postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, odpocząć od pracy, uczelni, miasta i wyjechać do hiszpańskojęzycznego kraju na praktyki w ramach programu Erasmus. Napisałam list intencyjny do Polsko-Kanaryjskiego Stowarzyszenia ARKA i zostałam zaproszona na trzymiesięczny staż na Teneryfę. Długo się nie zastanawiałam, ponieważ wszystko ułożyło się tak, że mogłam pojechać z moim Ukochanym 🙂
Poza pracą w stowarzyszeniu, która polegała głównie na pisaniu materiałów prasowych i sponsorskich, katalogowaniu zbiorów polskich książek, które trafiły do biblioteki w Centro Cultural de Adeje, stworzeniu nowej strony internetowej ARKI, miałam czas na zwiedzanie wyspy. Mieszkaliśmy w Adeje, na początku w Los Olivos, osiedlu Jardin Botanico, sąsiadującym z górami i oceanem (chyba cała wyspa ma takie malownicze położenie ;)). Do centrum Adeje mieliśmy 20 minut pieszo i 5 minut autobusem. Rezydowaliśmy tam półtorej miesiąca, resztę pobytu spędziliśmy w Buenavista, tu na plaże Las Americas mieliśmy tylko 15 minut 🙂 Wspaniały klimat, świetna infrastruktura, różnorodny i piękny krajobraz. Można by długo opisywać nasz pobyt, ale słowa nie oddadzą tego, co widać na zdjęciach. Mam nadzieję, że niedługo tam wrócimy! Fotorelację podzieliłam na kilka wpisów, dziś Los Olivos i Adeje.
Kiedy nie decydowaliśmy się na wycieczki nad ocean, wolny czas spędzaliśmy na „osiedlowym” basenie.
Zdjęcie z pierwszego spaceru w okolicach naszego miejsca zamieszkania. Dopiero później odkryliśmy, że tą drogą można było trafić do jednej z piękniejszych miejscowości na Teneryfie – La Calety.
Wędrówki po Los Olivos i poznawanie okolicy
Pewne gorące popołudnie przeznaczyliśmy na spacer po górach. Takie krajobrazy znaliśmy wcześniej tylko z westernów. Upał dawał się we znaki, przeszliśmy kilka kilometrów, widoki zapierały dech w piersiach, niestety zabraliśmy ze sobą za mało wody i po kilku godzinach trzeba było wracać do domu.
Tak wyglądała moja droga do pracy (20 minut pieszo). To była nieustająca wspinaczka pod górę, dzięki czemu, dzień w dzień miałam niezły trening już o świcie 🙂
Jeden z najlepiej wkomponowanych w architekturę miasteczka murali.
Trafiliśmy na fiestę w Los Olivos, były piosenki, procesje z gałązkami drzewa oliwnego, lokalne imprezy, przystrajanie ulic jak w Polsce na Boże Ciało, pokaz sztucznych ogni, koncerty i tańce.
Tu już okolice urzędu miejskiego w Adeje. Nieopodal znajdowała się nasza ulubiona knajpa OASIS z pysznymi pieczonymi kurczakami w fantastycznej polewie z sosem mojo.
Widok z przystanku autobusowego, na którym przeważnie wysiadaliśmy, wracając z Los Americas lub Los Cristianos. Wszędzie kaktusy, sukulenty i chmury, jakich nie widziałam nigdzie indziej.
W tle Szkoła Muzyczna. Na Teneryfie panuje idealny klimat dla klasycznych samochodów. Codziennie mijaliśmy wspaniale zachowane auta z XX wieku.
Teneryfa to raj dla golfistów. Najbliższe pole golfowe znajdowało się około 2 km od naszego mieszkania.
Upalne wieczory spędzaliśmy na balkonie z widokiem na ocean z jednej strony i na góry z drugiej.
c.d.n.